Wczoraj, 12.08., razem z wakacyjną drużyną BDK zanurzyliśmy się w świecie, gdzie słowiańskie legendy splatają się z opowieściami o skrzatach, a rzeczywistość miesza się z dawnymi podaniami!
A to wszystko w Dolina Skrzatów w Chociszewie, niezwykłej krainie po której oprowadził nas Skrzatolog. Opowiadał nam m.in. o Mokoszy, czuwającej nad kobietami i ziemią, o potężnym Perunie, pilnującym porządku na niebie, i o sprytnym Welesie, który lubi zamieszać nie tylko w podziemiach, ale i w ludzkich sprawach.
Poznaliśmy głagolicę, czyli alfabet Słowian, usłyszeliśmy też opowieści o wiedźmach, które wcale nie były złe – wręcz przeciwnie – to mądre kobiety znające tajemnice ziół i ludzkiego serca, oraz o tym, że w słowiańskim świecie każda pora roku i każdy miesiąc miały swoje znaczenie, własne święta i związane z nimi obyczaje.
No i skrzaty… Okazuje się, że każdy ma swojego – siedzi na ramieniu i czasem szepcze prawdę o nas samych. Czasem miłą, czasem taką, że człowiek woli udawać, że to wiatr w liściach…
Braliśmy również udział w warsztatach, podczas których stworzyliśmy własne lalki – takie trochę pra pra babcie współczesnej lalki Barbie. A tak dokładniej to wykonaliśmy motanki, czyli tradycyjne słowiańskie lalki ochronne, wykonywane bez igły, z kawałków materiału i sznurka. W dawnych czasach wierzyło się, że motanka bez twarzy chroni dom i rodzinę, a każdy węzeł i kolor mają swoje znaczenie. Wystarczy trochę sznurka, materiału i wyobraźni by powstała unikalna postać z charakterem!
A gdy już nasyciliśmy się opowieściami, w drodze powrotnej wpadliśmy do McDonald’s – bo nawet skrzaty muszą czasem zjeść coś poza jagodami z lasu… Zjedliśmy, nabraliśmy sił i jeszcze chwilę pobawiliśmy się na sali zabaw.
Cóż więcej dodać – kolejna wakacyjna wycieczka zaliczona – skrzaty pozdrawiają, a my już planujemy następne wyprawy!